Wybory 1989 cz. 1
Polityka » Wybory 1989 cz. 1

„Solidarność „ - to cudowny, nieznany dotąd w historii ruch społeczny, którym zachwycił się cały świat. Ruch oparty na wartościach chrześcijańskich, na nauce Jana Pawła II. Ruch, który połączył wysiłek robotników i chłopów z intelektem (mądrością) polskiej inteligencji, budujący poza strukturami totalitarnego państwa fundamenty społeczeństwa obywatelskiego.
To historyczne spotkanie pozwoliło na zasadnicze przełamanie komunistycznej dominacji nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach Europy. Co najciekawsze, zwycięstwo wynikało nie tylko z zespolenia sił, które do tej pory podejmowały swoje wysiłki oddzielnie, ale na czymś „nowym” – zabieganiu o ludzką sprawiedliwość z troską o moralne, czyste sposoby dochodzenia do tej sprawiedliwości. To właśnie ten szlachetny rys „Solidarności” błogosławił i wzmacniał w 1987 roku na Zaspie Jan Paweł II mówiąc „Solidarność musi iść przed walką”.
I oto przyszedł rok 1989, rok przełomowy w naszej historii. Udało się bez rozlewu krwi wyznaczyć termin wyborów do Sejmu i Senatu na 4 czerwca 1989 r. Co prawda, były one w 100% wolne tylko do Senatu, a w 35% do Sejmu, co oznaczało, że tylko 161 z 460 posłów mogło być wybranych w demokratycznych wyborach. Następuje wielkie poruszenie serc i umysłów ludzi dobrej woli. W całym kraju rodzi się wielki ruch obywatelski oparty na etosie Solidarności – to nie ominęło również naszego miasta. W tym miejscu pragnę wyjaśnić dlaczego dopiero po 20 latach postanowiłam spisać i ocalić od zapomnienia to niezwykłe doświadczenie, które było dane przeżyć mojemu pokoleniu również tutaj w Ząbkach.Jestem to winna mieszkańcom miasta, którzy zdali egzamin z patriotyzmu i obywatelskiej postawy w tamtych dniach. Będzie to również świadectwem danym młodemu pokoleniu, w jaki sposób ich dziadkowie i rodzice „walczyli” o wolną, demokratyczną Polskę.
Jest kwiecień 1989 roku, w wyniku obrad okrągłego stołu ogłoszono termin wyborów na 4 czerwca. Miasto Ząbki zostało włączone do obwodu wyborczego Praga Południe i mieliśmy możliwość obsadzenia 2 mandatów spośród tych 35% wolnego Sejmu i 3 mandatów do Senatu. Aby zarejestrować naszych solidarnościowych kandydatów rusza zbieranie podpisów pod ząbkowskimi kościołami. Akcja rozwinęła się spontanicznie, powielamy listy, organizujemy stoliki, które są tłumnie oblegane przez mieszkańców chcących złożyć swoje poparcie dla opozycyjnych kandydatów. W ciągu kilku godzin listy są zapełnione podpisami, trzeba odwieść je do biura „Komitetu Obywatelskiego Solidarność” na Pradze-Południe, które w tym czasie mieściło się przy kościele Wszystkich Świętych na Grochowie. Nie było żadnych oficjalnych struktur Solidarności w naszym mieście, ludzie spontanicznie angażowali się do pomocy. Razem ze śp. Henrykiem Skolimowskim wieziemy listy z podpisami do Warszawy. W biurze wyborczym spotykam kolegów z Zakładowej Komisji NSZZ „Solidarność” z roku 1981, z zakładu, w którym pracowałam. Przewodniczący K.O. „Solidarność” Pragi Południe stawia nam propozycję zorganizowania i przeprowadzenia akcji wyborczej na terenie Ząbek. Dostaję upoważnienie do reprezentowania i prowadzenia akcji wyborczej w imieniu Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” na terenie miasta oraz pierwsze, bardzo trudne zadanie. Są uzasadnione obawy, że komuniści będą próbowali sfałszować wybory, konieczna jest kontrola na każdym poziomie, w każdej komisji wyborczej, a w szczególności w komisjach obwodowych. Mamy w ciągu 2 dni znaleźć kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych i na mężów zaufania. Mają to być osoby nie związane z obozem rządzącym i władzami miasta, osoby zaufane, za które będę „odpowiadać głową”, ponieważ lista którą przedstawię zostanie zatwierdzona przez K.O. „Solidarność” Praga Południe bez dalszej weryfikacji. W mieście było 8 obwodów głosowania, do każdej komisji musieliśmy znaleźć kandydatów na 3 członków i 2 mężów zaufania - łącznie 40 osób, które udało się znaleźć w ciągu jednej doby. Lista kandydatów na członków komisji została przekazana do zatwierdzenia Miejskiej Radzie Narodowej. I tu pojawia się pierwszy „zgrzyt” w kontaktach ze starą władzą. Sekretarz Organizacji Partyjnej Urzędu Miasta (nie pamiętam jego nazwiska) dzwoni do mnie z informacją, że jeden z moich kandydatów nie został zatwierdzony. Chodziło o Waldka Stacherę, który był członkiem NZS i nie krył się z tym nosząc w klapie znaczek tej organizacji. Niezależne Zrzeszenie Studentów wtedy było jeszcze organizacją nielegalną. W tym momencie zrodził się we mnie „duch walki”, oświadczyłam, że Waldek musi być w komisji i przedstawiłam swoje argumenty. Sekretarz zasłaniał się brakiem czasu na zwołanie kolejnej sesji Miejskiej Rady Narodowej, a tylko ona mogła zatwierdzić zmiany w składach komisji. Postawiłam wszystko na jedną kartę, zagroziłam, że jak Waldemar nie znajdzie się w Komisji to wycofam wszystkich pozostałych członków, co wywołało by jeszcze większe problemy formalne. Dzięki mojej stanowczej postawie (nie wiem skąd miałam tyle sił i odwagi) – udało się, Waldek został w ostatniej chwili zatwierdzony, przez specjalnie z tego powodu zwołaną sesję Miejskiej Rady Narodowej. Jest pierwszy sukces, w każdej obwodowej komisji wyborczej liczącej 11 członków mieliśmy 3 ”Naszych”.
Następne zadanie, jakie otrzymałam od K. O. „Solidarność” Praga Południe to zorganizowanie akcji informacyjno-propagandowej na terenie miasta (m.in. rozklejenie plakatów i zorganizowanie punktów informujących jak głosować). Było to zadanie trudne, a jednocześnie kluczowe dla zapewnienia sukcesu opozycji w wyborach.
Wybory 4 czerwca były inne niż dotychczas i inne niż obecnie. Powierzono społeczeństwu wielkie zadanie i odpowiedzialność. Komuniści starali się bardzo utrudnić pierwsze spotkanie Polaków z demokracją. Wprowadzono wyjątkowo skomplikowany system głosowania, w którym łatwo było o pomyłkę. Głosowanie 4 czerwca 1989 r. nie polegało na postawieniu krzyżyka obok nazwiska wybranego kandydata, ale na wykreśleniu na karcie wyborczej wszystkich tych, na których nie głosujemy. Każdy z głosujących dostawał 7 kart do głosowania, jedną do senatu i sześć do sejmu w tym trzy z kandydatami PZPR, dwie karty z kandydatami bezpartyjnymi, na których znajdowali się ludzie Solidarności, oraz dodatkową kartę z tzw. „listą krajową” na której umieszczono 35 nazwisk najważniejszych polityków obozu komunistycznego. Oddanie ważnego głosu wymagało wykonania przez wyborcę kilkudziesięciu precyzyjnych wykreśleń i trwało przeważnie kilka minut. Tak skomplikowany system głosowania miał spowodować dużą ilość głosów nieważnych i przez to zmniejszyć szanse kandydatów opozycyjnych. Aby osiągnąć sukces należało wyedukować społeczeństwo jak mają głosować. Wymagało to zorganizowania punktów informacyjnych i zaangażowania dużej grupy wolontariuszy. Do tego celu potrzebny był lokal, który jeden z mieszkańców udostępnił nam w pawilonie handlowym przy ul. Strzeleckiej. Nasi młodzi koledzy m.in. Ryszard Walczak oraz moi synowie Sławek i 12 letni Tomek wysprzątali lokal, wypożyczyli od znajomych stół i krzesła. Lokal był gotowy do spotkań z wyborcami. Od sztabu wyborczego K.O. „Solidarność” na Pradze Południe, który w tym czasie mocno się rozrósł i miał siedzibę w lokalu przy ul. Grochowskiej, dostałam piękny transparent z napisem Komitet Obywatelski „Solidarność”, który chłopcy umieścili nad wejściem do pawilonu. Niestety, komuś to jednak przeszkadzało, bo następnego dnia rano już go tam nie było. Z Ryśkiem Walczakiem pojechaliśmy do sztabu na Pradze Południe prosząc o drugi transparent, który ponownie zawisł nad pawilonem. Byliśmy bardzo dumni, że zaznaczamy naszą obecność w mieście.
Podczas dyżurów tłumnie odwiedzają nas mieszkańcy Ząbek, część z nich włącza się do czynnej pracy i w ten sposób drużyna Komitetu rozrosła się. Odwiedzający, nie tylko uczyli się jak prawidłowo zagłosować, ale dzielili się swoimi przemyśleniami i komentarzami o aktualnej sytuacji politycznej i gospodarczej, mówili o swoich bolączkach codziennego życia w PRLu, o trudnościach z dostaniem podstawowych produktów i postępującej drożyźnie, przerwach w dostawach prądu itp. Słyszeliśmy wiele ciepłych słów. Wsparcie przybierało czasem czysto materialną formę w postaci przynoszonych kanapek, napojów, oraz towarów deficytowych takich jak kawa czy herbata. Jeden z mieszkańców ofiarował nam czajnik. Były to dowody ogromnej życzliwości i wspaniałe odruchy serc mieszkańców Ząbek.
W tym okresie mój każdy dzień wyglądał podobnie, rano wyjazd do pracy do Warszawy, powrót - obiad w biegu. W godzinach 17-18 codziennie odwiedzałam dyżurujących w lokalu, omawialiśmy co działo się danego dnia, ustalaliśmy dyżury na dni następne. Ok. godziny 19 jechałam do Warszawy po dalsze instrukcje, plakaty, ulotki. Wieczorem w domu sporządzaliśmy klej z wody i mąki. Około godziny 22 przychodzili z kubełkami koledzy moich dzieci, dostawali klej i plakaty. Przez noc miasto było plakatowane. W naszym mieście byli również ludzie, na szczęście stanowili mniejszość, którzy nam nie sprzyjali i zrywali plakaty. Oczywiście w miejsce zerwanego plakatu następnego dnia wisiały już dwa nowe.

Nie zapomnę jak ostatniego wieczora przed wyborami, przyszedł do nas Wojtek Bębeniec z mamą i poprosił o klej i plakaty (od północy obowiązywał formalny zakaz plakatowania). Mama Wojtka swoją obecność tłumaczyła w ten sposób: „Wojtka może zgarnąć lub spałować milicja, ale obecność matki może ich od tego powstrzymać, a w ogóle lubię tę „robotę”, patrzymy w lewo, w prawo jak nikogo nie widać – to plakatujemy”. Dużo było takich zabawnych scen, oraz przykładów spontanicznego zaangażowania ludzi, trudno wspomnieć wszystkie. Ale o jednym jeszcze muszę napisać. Jakie było moje zdziwienie, kiedy wysiadam z pociągu i widzę nowouruchomiony „punkt informacyjny” bezpośrednio przy wyjściu z peronu. Na drzwiach naklejone są ulotki Solidarności informujące o głosowaniu. Ten „nowy punkt” to dzieło dwóch młodych lekarzy – mieszkańców Ząbek. Drzwi przetransportował z własnego domu nie żyjący już śp. Robert Górecki, a obok tej nietypowej tablicy informacyjnej stał jako informator Ignacy Jarzyło.
W dniu 29 maja zorganizowaliśmy spotkanie z naszymi kandydatami do Sejmu: Marią Sielicką – Gracką i Ryszardem Bugajem. Spotkanie odbyło się w sali katechetycznej przy kościele św. Trójcy, którą wypełnili po brzegi mieszkańcy miasta. W tym miejscu muszę podkreślić wsparcie i pomoc dla naszej sprawy ze strony proboszcza parafii św. Trójcy ks. Zdzisława Gniazdowskiego. Pragnę gorąco podziękować mu za wszystko co dla nas zrobił w okresie przed 4 czerwca, a w szczególności po wyborach – w okresie działania K.O. Solidarność w Ząbkach, kiedy wspierał mnie - przewodniczącą w trudnych chwilach nie tylko mądrą radą, ale przede wszystkim modlitwą.

Nigdy nie zapomnę atmosfery tych dni przedwyborczych, kiedy poparcie dla naszej sprawy płynęło z całego świata. Przyjeżdżali do Polski znani politycy, nobliści, artyści. Muzyka, pieśni patriotyczne, muzyka skomponowana dla Komitetu Wyborczego Solidarności rozbrzmiewała na ulicach Warszawy i całej Polski jak również w naszym mieście. Jeden z kolegów zamontował na swoim samochodzie nagłośnienie i jeździł po uliczkach Ząbek, podając informacje wyborcze przeplatane muzyką patriotyczną.
W tej cudownej atmosferze nadszedł dzień 4 czerwca 1989 roku – słoneczny chociaż chłodny. Ludzie ustawiali się w długich kolejkach pod lokalami wyborczymi i to nie tylko po zakończeniu mszy w kościołach. Przed każdym z lokali był zorganizowany punk informacyjny, obsługiwany przez młodych wolontariuszy, którzy przypominali mieszkańcom jak głosować na Solidarność. Po oddaniu głosu ludzie wracali do naszych wolontariuszy i dziękowali za wspaniałe wybory, za to, że dane im było dożyć tej chwili. Nawet były przypadki przynoszenia osób nie mogących się samodzielnie poruszać i obłożnie chorych, które od wielu lat nie opuszczały domu, a dzięki pomocy rodziny lub sąsiadów mogły dotrzeć do punktu wyborczego, tylko po to aby zagłosować na Solidarność.
Około godziny 13-stej dotarły do nas kanapki przygotowane przez kolegów z Warszawy – przywiózł je Stefan Bratkowski – dziennikarz, członek K.O. Solidarności Pragi Południe, które trzeba było rozwieść po punktach informacyjnych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy na punkcie przy Szkole Podstawowej Nr 2 wolontariusze podziękowali za kanapki informując, że zjedli już po 3 obiady przyniesione przez Panie z pobliskich bloków. Wspominam ten fakt, bo on znowu świadczy o ogromnym zaangażowaniu mieszkańców naszego miasta i o atmosferze tamtego dnia. Około godziny 18-stej w naszym lokalu K.O. ”Solidarność” przy ul Strzeleckiej zebrała się duża grupa mieszkańców Ząbek, którzy dzielili się swoimi uwagami i radością z dzisiejszego dnia. W atmosferze radości i euforii doczekaliśmy zamknięcia lokali wyborczych. I znów czekało mnie ważne zadanie. Opozycja obawiała się sfałszowania wyników wyborów, ponieważ komisje wyborcze na poziomie miast i województw nadal były obsadzone komunistami. Dlatego zorganizowano mocno zakonspirowany system weryfikacji wyników wyborów. W każdym mieście, gminie czy dzielnicy była osoba odpowiedzialna za zebranie danych o wynikach z obwodowych komisji wyborczych i przekazanie tych informacji do swojego łącznika w Warszawie. W naszym mieście byłam to ja, dostałam numer telefonu, numer i hasło do identyfikacji, nikt więcej nie był w to wtajemniczony. W tym miejscu potrzebna jest mała dygresja - to były czasy kiedy nie było telefonów komórkowy, w Ząbkach była centrala ręczna. Chcąc gdziekolwiek zatelefonować, trzeba było prosić telefonistkę o połączenie, na które zwykle długo się czekało. Tej nocy musiałam wykonać tych telefonów bardzo wiele. Na szczęście udawało się uzyskiwać połączenia wyjątkowo sprawnie. Tutaj muszę wspomnieć następną bardzo miłą sytuację, przy którymś z kolejnych telefonów, przepraszam telefonistkę, że tak bardzo ją absorbuję dzisiejszej nocy i dziękuję za szybkie łączenie, usłyszałam wtedy w słuchawce takie słowa „ to ja dziękuję pani, że mogę brać udział w tak wielkiej historycznej sprawie, ponieważ dzisiejszej nocy jest pani najważniejszą osobą w tym mieście i na najbliższe 3 godziny daje pani bezpośrednie wyjście na miasto”. To jest jeszcze jeden przykład ilustrujący jak wielka u mieszkańców była potrzeba zaangażowania się w tą sprawę, jak wielkie oczekiwania związane z wydarzeniami jakie się działy 4 czerwca. Pierwsze oficjalne wyniki z komisji obwodowych spływają do mnie około północy przywozi je mąż zaufania jednej z komisji – mamy zwycięstwo i wysoką frekwencję. Następne, równie optymistyczne wyniki docierają co 20-30 minut i są natychmiast przekazywane do sztabu w Warszawie. Koło 3-ciej w nocy znamy już wstępne wyniki wyborów w Warszawie i szacunkowe w Polsce. Ta noc z 4 na 5 czerwca 1989 roku była jedną z najwspanialszych w moim życiu. Radość wielka, bo zwycięstwo wielkie, ze 100 mandatów do Senatu zdobyliśmy 99, ze 161 możliwych do obsadzenia mandatów w Sejmie kandydaci drużyny Lecha Wałęsy zdobyli 161. Wieczorem 5 czerwca aktorka Joanna Szczepkowska ogłosiła z ekranu telewizora „Proszę państwa w dniu 4 czerwca skończył się w Polsce komunizm”.
Klęska komunistów była totalna, nawet lista krajowa została odrzucona w całości. Zrozumieli, że nie mają już legitymacji społecznej do dalszego rządzenia, nie mogli już mówić, że „PZPR jest przewodnią siłą narodu”, nie mogli też liczyć na „bratnią pomoc” z zewnątrz. Zarzewie przemian z Polski wywołało jesień ludów w całej Europie, padł mur berliński, upadły reżimy na Węgrzech i Rumunii, kraje nadbałtyckie zapragnęły suwerenności. Na szczęście na Kremlu w tym czasie zasiadał ktoś zupełnie inny niż dotychczasowi twardogłowi przywódcy ZSSR, był to Michaił Gorbaczow, człowiek światły, który rozumiał, że nadszedł czas przemian, że komunizm stracił rację bytu i metodą małych kroków (tzw. pierestrojką) demontował od środka czerwonego olbrzyma.
To co się stało 4 czerwca 1989 roku jest owocem tego co stało się 10 lat wcześniej na Placu Zwycięstwa podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II-go do Polski. Wtedy słowa Papieża zasiały ziarno ducha, który przez następne 10 lat dojrzewał w sercach Polaków i odmieniał oblicze polskiej ziemi. Duch ten natchnął światłych ludzi, którzy doprowadzili do obrad okrągłego stołu, wyborów 89 roku i przemian w całej Europie oraz pozwolił uniknąć bratobójczych walk i rozlewu krwi w Polsce.
We wszystkim co robiłam w 1989 roku miałam świadomość, że jestem jednym z tysięcy małych trybików napędzających wielką machinę dziejów, której nikt nie będzie wstanie zatrzymać. Żadna złośliwość czy próba zastraszenia nie mogły mnie odwieść od podjętego zadania. Realizowałam swoje marzenie o tym aby móc żyć i umrzeć w wolnej Polsce i żeby moi synowie mogli swobodnie decydować o swoim życiu w demokratycznym kraju. Zwycięstwo 4 czerwca było dziełem wspólnym dziesiątków mieszkańców naszego miasta, którzy angażowali się w pracę w Komitecie lub nas wspierali.
W dniu 10 czerwca K.O. „Solidarność” Pragi Południe chcąc podziękować za pracę wszystkim tym, którzy całym sercem zaangażowali się w wybory, a w szczególności wolontariuszom pracującym na punkach informacyjnych, zorganizował wspaniałe spotkanie pod hasłem „Solidarność Dziękuje” z udziałem nowo-wybranych posłów Marii Sielickiej-Grackiej i Ryszarda Bugaja oraz artystów scen polskich. Wszyscy uczestnicy spotkania otrzymali dyplomy z podziękowaniem i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z „naszymi” posłami.


Te wybory spowodowały ożywienie aktywności społecznej w naszym mieście i konieczność kontynuacji działalności w celu wprowadzenia demokratycznych zmian na szczeblu lokalnym. Jednak najpierw podziękowaliśmy Bogu za pierwsze zwycięstwo. W ostatnią niedzielę czerwca nasza delegacja wzięła udział w pierwszej po wyborach mszy za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, składamy kwiaty na grobie ks. Jerzego Popiełuszki. W związku z 5-tą rocznicą bestialskiego mordu księdza Jerzego Popiełuszki dokonanego przez funkcjonariuszy SB, nasza ząbkowska Solidarność na pamiątkę tej rocznicy i „zwycięstwa Solidarności” ufundowała ks. Jerzemu tablicę z obrazem tak przez niego ukochanej Matki Boskiej Częstochowskiej, wraz z dedykacją od Solidarności ząbkowskiej. Po uzgodnieniu z ks. proboszczem Zdzisławem Gniazdowskim tablica ta została wmurowana w ścianę kościoła parafii Św. Trójcy i poświęcona podczas uroczystej mszy odprawionej 19 października 1989 roku. Tablica ta jest świadectwem naszej solidarnościowej działalności w Ząbkach, tylko, że obecnie mało kto o tym wie.

Dalszą część wspomnień o działalności Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Ząbkach będę starała się przedstawić w jednym z następnych wydań gazetki. Szczególnie ważne były pierwsze wolne wybory samorządowe, gdzie również nasza ząbkowska społeczność poparła kandydatów znajdujących się na listach Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Za co jeszcze raz dziękuję.
Autor: Wanda Kret
Przewodnicząca Komitetu Obywatelskiego Solidarność w Ząbkach, w latach 1989-1991.
(wersja autorska tekstu, który w wersji skróconej został opublikowany w dwóch częściach w gazecie samorządowej "Co Słychać", w numerach 10/2009 - maj, oraz 11/2009 - czerwiec.
